Bycie matką to jedno z najpiękniejszych doświadczeń jakie mnie spotkało. To podróż pełna emocji, miłości, nauki, ale także wyzwań, porażek i frustracji. Nie ma jednego bez drugiego, ale myślę, że większość z Was jest już tego świadoma. Bycie matką to ogromny przywilej, ale także wielka odpowiedzialność.

 

W ostatnim czasie sporo nad tą odpowiedzialnością się zastanawiam. Bo to, jaki będzie ten świat zależy od ludzi, a to jakimi ludźmi staną się nasze dzieci, zależy w dużej mierze od nas samych. Czego jako mama chciałabym w tym świecie dla moich dzieci – zadaję sobie to pytanie często ja sama.

 

Chciałabym

Chciałabym jako mama, by moje dzieci potrafiły przeprosić drugiego człowieka, i dlatego bardzo często sama przepraszam je za swoje niestosowne zachowanie.

Chciałabym, by moje dzieci potrafiły okazywać drugiemu człowiekowi wdzięczność, dlatego często dziękuję im także za te całkiem oczywiste rzeczy, bo dzięki temu moje dzieci czują się też docenione.

Chciałabym, by moje dzieci były empatyczne i wrażliwe na potrzeby innych, dlatego często sama siadam obok nich i słucham co mają do powiedzenia, bo ta chwila uwagi  daje im poczucie bycia wysłuchanym i zrozumianym, bycia zauważonym.

Chciałabym by moje dzieci były tolerancyjne wobec drugiego człowieka, dlatego zawsze liczę się z ich zdaniem, staram się zrozumieć ich perspektywę, ale przedstawiam im także mój punkt widzenia – nie we wszystkim musimy się zgadzać, ale zawsze szukamy wspólnych rozwiązań.

Chciałabym by moje dzieci nie bały się popełniania błędów, bo wszyscy je popełniamy i trzeba z nich wyciągać świadome lekcje, dlatego okazuję im wsparcie i wyrozumiałość, kiedy tego potrzebują i kiedy tracą wiarę we własne siły.

Chciałabym, by moje dzieci dorastały z poczuciem, że są kochane i akceptowane bez względu na wszystko, by miały świadomość tego, że są wystarczające takie, jakie są –  dlatego bardzo często im to powtarzam, bo niezależnie  od tego, co potrafią i co z siebie dają, moja miłość do nich się nie zmieni.

Chciałabym, by moje dzieci widziały drugiego człowieka. Nie przez pryzmat tego co ma, lecz tego kim jest. By dostrzegały w tym świecie materializmu nie tylko to, co widzialne, ale przede wszystkim  to, co niewidzialne dla oczu. Bo to są wartości, których nie da się kupić w żadnym sklepie. Jest takie piękne powiedzenie Martyny Wojciechowskiej, którego trzymam się od lat:

 

Dziecko jest jak walizka – ile w nie włożymy, kiedy jest otwarte, tyle z niego wyjmiemy, kiedy dorośnie.

Znajdziesz w tej walizce życia tylko to, co wcześniej tam włożyłaś. I ja staram się wkładać do tej walizki to co dobre, to co najlepsze. Nie zawsze mi to wychodzi. Jako mama nie zawsze jestem wyrozumiała. Popełniam błędy w wychowaniu. Zapominam o ważnych sprawach. Osądzam niesprawiedliwie. Nie poświęcam dzieciom wystarczająco czasu. Bywam przemęczona i zrzędliwa w stosunku do nich. Czasem czuję jak rola mamy totalnie mnie przytłacza, wyprowadza z równowagi, daje poczucie bezsilności i niemocy. Mam wtedy ogromną ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść, wyjść “z mojej roli”. Nie mam problemu szczerze do tego się przyznać, bo wiem, że każda z nas tak ma.

 

To jest normalne i całkiem w porządku, bo ostatecznie nikt nigdy
nie będzie kochał moich dzieci tak bardzo jak ja.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *