Jak bardzo samodzielne jest Twoje dziecko? I na ile jest zaangażowane w domowe życie? Wszyscy wiemy, że dzisiejsze dzieci mają sporo obowiązków – szkoła, zadania domowe i dodatkowe zajęcia skutecznie ograniczają ich czas. Ale czy to oznacza, że wcale nie mają pomagać w domu? Nie. Bo wspólne obowiązki to rozwój samodzielności, a co za tym idzie, budowanie pozytywnej samooceny.
Każde dziecko w każdym wieku da się na swój sposób zaangażować w domowe obowiązki! Nie muszę Wam tu wypisywać listy, co w jakim zakresie i w jakim wieku dziecko powinno. Dlaczego? Dla mnie to trochę śmieszne! Przecież jesteście na tyle inteligentne, że same potraficie ocenić najlepiej, z czym Wasze dziecko sobie już poradzi, a z czym nie. Żadnego poradnika nie potrzebujecie. Jedynym poradnikiem, którym powinnyście się kierować, to własna intuicja.
Musisz zadać sobie tylko jedno pytanie!
W całym angażowaniu dziecka w domowe życie, musisz zadać sobie tylko jedno pytanie: jeżeli Twoje dziecko będzie już miało złe nawyki, to kiedy chcesz je zmienić? Jeżeli nigdy w domu nie wynosiło śmieci, nie oczekuj, że pewnego dnia po prostu się tego nauczy. No bo niby dlaczego? To śmieci trzeba wynosić? Jeżeli nigdy nie robiło sobie samemu kanapki, nie oczekuj, że poradzi sobie samo z nożem. Pewnie skończy się to krwawą scenerią jak u rzeźnika. Jeżeli nigdy nie pomagało w sprzątaniu domu, to uruchomienie odkurzacza, który póki co nie działa jak ekran dotykowy, może sprawić mu problemy.
Kiedy chcesz zmienić nawyki Twojego dziecka?
Kiedy będzie nastolatkiem? Kiedy dziecko będzie przeżywało i tak dla niego trudną huśtawkę hormonalną? Kiedy będzie się buntowało na każdą Twoją prośbę? Wtedy na pewno będzie już za późno. Bo zmiana nawyku jest naprawdę trudnym procesem. Trudnym dla dzieci, tak samo jak i dla nas dorosłych. Dlatego chciałam Was zmotywować i podsunąć kilka wskazówek, jak się uporać z wpajaniem dziecku dobrych nawyków.
Jak wychować dziecko na dobrego człowieka?
- Nie zabieraj mu dzieciństwa i nie każ mu pomagać w domu. W końcu to TY jesteś rodzicem i to TWOJE obowiązki!
- Nie proś go o wyciągniecie naczyń ze zmywarki. Domyśli się.
- Posprzątać pokój? Przecież tam zawsze jest czysto (czytaj: zawsze sprząta mama)
- Nie próbuj go przymuszać do wspólnego przygotowywania posiłków, a już absolutnie do nakrywania stołu! A od czego to niby jest matka w tym domu?!!
- Nie każ mu się uczyć, dziecko jest z natury ciekawskie i do wszystkiego dojdzie samemu.
- Daj mu długo grać na konsoli. Przecież gry też uczą dzieci wielu rzeczy. Im dłużej będzie grał, tym będzie mądrzejszy.
- Chipsy – no chyba nie chcesz mu tego zakazać? To uroki dzieciństwa. Jak będzie gruby zapisze się na siłownię.
- Słodycze? Chyba nie muszę ci mówić, że Kinder Mleczna Kanapka nie jest słodyczą! I jest super zdrowa! W końcu jesteś tym co jesz! Samo zdrowie.
- Warcaby? Szachy? No skąd Tyś się urwała? Będziesz musiała mu poświęcić swój czas. I w ogóle, kto teraz gra w szachy? Nie rób obciachu, daj mu komórkę!
- Zawsze odprowadzaj Twoje dziecko do samej klasy, w końcu może się zgubić w tym prawdziwym szkolnym labiryncie życia!
- Nie musi dziękować. To przecież jeszcze dziecko. Za takie drobnostki nie trzeba dziękować.
- Modlitwa? Ech, no nie ma czasu, bo przez godzinę gra na konsoli, potem nic-nie-robienie, potem telewizja, no i dziecko jest zmęczone totalnie. Bóg wybaczy.
- Nigdy nie przepraszaj Twojego dziecka – do błędów przyznają się tylko mięczaki!
- Dziecko zrobiło coś dobrego? Musisz mu coś kupić. Jakąś drobnostkę, ale koniecznie za każdym razem. Uczysz go w ten sposób schematycznego zachowania. To nawet sprawdzone! Pies… emmm dziecko zrobi, co zechcesz, byle dostanie nagrodę.
- Nie zabieraj mu dzieciństwa! Przecież jako matka i żona masz mega dużo wolnego czasu, żeby ogarniać wszystko samemu. A mówią, że wzorce wynosimy z domu!
Stosując powyższe wskazówki musisz pamiętać tylko o jednym – zmiana niechcianych nawyków jest możliwa, ALE jest bardzo trudna. Więc zastanów się, czego chciałabyś nauczyć swoje dzieci i co cennego chcesz im przekazać. Czy chciałabyś, aby było samodzielne, czy raczej życiową niezdarą, która nie potrafi ogarnąć najprostszych czynności wokół swojej orbity.
Mimo, że chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, często to my sami podcinamy im skrzydła, bo nam się coś wydaje. Wydaje się, że sobie nie poradzi, wydaje się, że mogłoby się przy tym skaleczyć, wydaje się, że i tak już ma za dużo obowiązków. Wyręczamy nasze dzieci w wielu rzeczach, a to skutecznie ogranicza rozwój ich samodzielności.