Kończy się rok 2025… jaki był? Nie wiem, jaki był dla Was, ale dla mnie był wyjątkowo ciężki.
To był rok w którym częsciej chciało mi się płakać, niż uśmiechać.
To był rok, który przyniósł mi i mojej rodzinie wiele bólu.
To był rok bezradności i bezsilności w obliczu choroby mojego taty.
To był rok konfrontacji z służbą zdrowia, w której pracują zarówno osoby pełne empatii i wsparcia, jak i takie, które wystawiają cierpliwość chorego i jego rodziny na ciężką próbę.
To był rok w którym zgasła nadzieja, że będzie lepiej.
To był rok, w którym po raz ostatni widziałam mojego tatę.
Rok pożegnania, straty i ciszy, która po nim została.
To był rok, w którym zawodowo wszystko stanęło w miejscu.
Wykonywałam swoje obowiązki rzetelnie, z poczucia odpowiedzialności, coraz rzadziej jednak z wewnętrznej potrzeby. Entuzjazm i motywacja cichły z miesiąca na miesiąc, a brak jakichkolwiek realnych zmian tylko pogłębiał poczucie utknięcia. Coraz częściej zadawałam sobie pytanie: co dalej? — i wciąż nie znam na nie odpowiedzi.
To był rok, w którym moje ciało powiedziało: dość.
To był rok, w którym mój organizm jasno dał mi znać, że tempo życia, które narzuciłam sobie na co dzień, nie służy mojemu ciału. Rutynowe badania, wizyty u specjalistów, narastający ból i przewlekłe zmęczenie stały się jednocześnie ostrzeżeniem i lekcją. Lekcją tego, że dbanie o siebie nie jest luksusem, lecz koniecznością, i że czasem trzeba zwolnić, aby w ogóle móc iść dalej.
To był rok, który nauczył mnie ogromnej pokory.
To był bardzo trudny rok.
I dobrze, że się kończy.
Żegnam go bez żalu, ale z szacunkiem.
Rok 2026 może być tylko lepszy.
I tego Wam właśnie życzę – optymizmu i radości na nadchodzący czas.