Tak. Macierzyństwo jest jak woda. To nie znaczy, że jest bezbarwne. To nie znaczy, że jest czyste i klarowne. To nie znaczy, że bez niego nie da się żyć. To nie znaczy, że będzie Cię unosić na powierzchni. Opowiem Ci pewną życiową historię…
Piękny lazurowy ocean. A Ty w nim. Przyjemna temperatura wody delikatnie muska Twoje ciało. Do tego delikatne promyki ciepłego słońca. A Ty płyniesz. Woda unosi Cię lekko na powierzchni. Płyniesz i czujesz się zrelaksowana. Pokonałaś już spory dystans i zbliżasz się do wyspy. Złocisty piasek mieniący się w słońcu, piękne soczyste palmy na których wiszą cudne kokosy. Ale Ty decydujesz, że płyniesz dalej.
Pokonujesz kolejny spory dystans.
Trochę jakby mniej siły, ale nadal płyniesz. Za jakiś czas mijasz kolejną, kuszącą swym naturalnym wdziękiem wyspę. Ale po raz kolejny decydujesz się płynąć dalej. Soczysta zieleń palm, ani orzeźwiające mleko kokosowe nie są w stanie skusić Cię do podpłynięcia.
Płyniesz dalej i dalej…
Czujesz już zmęczenie i zdajesz sobie sprawę, że energia i tempo z jakim się przemieszczasz znacznie spadła. Ale Ty płyniesz dalej zostawiając za sobą w tle kolejny wyspy pełne urodzaju. Zastanawiające jest, dlaczego nie cumujesz na ani jednej z nich…
Ciężko utrzymać Ci się na powierzchni wody.
Do kolejnej wyspy jeszcze spory kawałek. Do tej, którą ostatnio mijałaś taki sam dystans. I wtedy nadchodzi ten moment. Twoje ciało zawodzi, zanurzasz się po raz pierwszy pod wodę. Mimo woli opadłaś z sił. Zachłysnęłaś się wodą, ale niczym złowiona w sieci ryba, próbujesz złapać oddech i zachować spokój, aby płynąć dalej. Niestety nie masz wystarczająco siły. Zdajesz sobie z tego sprawę i zaczynasz panikować. Twój oddech staje się nierównomierny, toczysz walkę sama ze sobą. Panika może okazać się w tym momencie Twoim największym wrogiem. Zaczyna do Ciebie docierać, że nikt Cię nie uratuje, że możesz utonąć i nikt tego nawet nie zauważy…
Dlaczego uparcie, mimo zmęczenia płynęłaś dalej?
Dlaczego nie zatrzymałaś się na ani jednej wyspie? Na ani jednej wyspie, która miała Ci dać odpoczynek i zregenerować siły? Myślisz, że ta historia nie jest o Tobie? Owszem jest. Bo ODPOCZYNEK to coś, czego trzeba się nauczyć mając do ogarnięcia dom, ogródek, dzieci, choroby, dodatkowe zajęcia, przygotowywanie posiłków, zakupy, sprzątanie, pomaganie w odrabianiu lekcji, prasowanie… – mogłabym tak wymieniać bez końca – ta lista rzeczy do zrobienia jest niczym ogromny ocean i jeżeli Ty nie pozwolisz sobie na odpoczynek, to macierzyństwo sprawi, że zaczniesz się topić. Topić we własnym rozgoryczeniu, pretensjach do dzieci, braku cierpliwości i rozdrażnieniu.
Nie będziesz w stanie dalej płynąć tym nurtem, a macierzyństwo przestanie sprawiać Ci radość. Każda z nas od czasu do czasu musi przycumować na wyspie ODPOCZYNEK.