Ze względu na zerwane więzadło w kolanie, od dłuższego czasu borykam się z pewnymi problemami zdrowotnymi. Na szczęście na 3 stycznia tego roku otrzymałam termin do ośrodka rehabilitacyjnego. Przyznam, że termin był dość nietypowy, bo dosyć krótko po sylwestrze i świętach, gdzie człowiek jest jeszcze trochę rozleniwiony.
Ale było mi to już względnie obojętne, ponieważ skierowanie na CITO od lekarza rodzinnego zostało wystawione w marcu minionego roku, więc kiedy udałam się do ośrodka rehabilitacyjnego w celu ustalenia terminu i wyznaczono mi go DOPIERO na 3 stycznia lekko się zdziwiłam ale i tak byłam zadowolona, że od Nowego Roku w końcu będę mogła konkretnie zacząć rehabilitację.
Dnia 2 stycznia zaczęłam się więc skrupulatnie do wizyty przygotowywać – trzeba było odszukać jakieś czyste adidaski, skompletować sportowe ciuchy, przygotować skierowanie – którego oczywiście nigdzie nie mogłam znaleźć po takim czasie 🙈 (na szczęście jest wersja online), zaopatrzyć się w wodę i spakować wyniki badań! Następnego dnia, ubrana w sportowe ciuszki i pełna gotowości do ćwiczeń, zerwałam się z pracy na zaplanowany termin!
Konkretny termin!
Po przybyciu do ośrodka weszłam do pokoju rejestracyjnego z zapytaniem, gdzie dokładnie mam się udać. Pani na recepcji wklepała dane do systemu i uprzejmie oznajmiła, iż muszę się udać do pokoju lekarza w celu ustalenia planu rehabilitacji. Będąc badaną przez panią lekarkę, która dokonała szczegółowego wywiadu stwierdziłam, iż w pomieszczeniach jest dosyć ciepło i zapewne w długich, sportowych spodniach, które wybrałam, będzie mi zbyt gorąco podczas ćwiczeń.
Lecz moje obawy absolutnie się nie spełniły!
Nie było mi zbyt gorąco. Ba! Nawet nie zrobiłam łyczka wody z butelki, którą ze sobą zabrałam. I w sumie nawet nie musiałam mieć obuwia zmiennego, bo adidaski zapakowane w sportowej torbie nawet nie ujrzały światła dziennego. Mój zapał do ćwiczeń okazał się zbędny. Podobnie jak moje nastawienie psychiczne.
Ja naprawdę myślałam że zaczynam rehabilitację, ale do przytomności przywróciła mnie pani na recepcji, do której kazano mi się ponownie zgłosić po wywiadzie u lekarza. Pani grzecznie poinformowała mnie, że planowany termin rozpoczęcia rehabilitacji przewidywany jest na kwiecień i czy mi pasuje… No ba! Pasuje – aczkolwiek nie ma bladego pojęcia, czy z mojego zapału do ćwiczeń nie ujdzie do tego czasu całe powietrze!
A ja naiwna wierzyłam, że konkretny termin to konkretne rozpoczęcie rehabilitacji 🙈
_________________________________________
Źródło zdjęcia: https://www.pexels.com
Autor zdjęcia: cottonbro