Życie napotkało na swej drodze zegar. Przepraszam Pana najmocniej, która godzina? Nie wiem, ale się spieszę. To nie żart, a raczej parodia naszych czasów. Czy właśnie nie tak wygląda nasza codzienność? Że gdzieś się ciągle spieszymy? Że gdzieś gonimy? Bo ciągle z czymś zalegamy? Jeżeli jesteś mamą lub tatą, to znaczenie stwierdzenie “brak czasu” jest Ci znane aż za dobrze.
Rok mija bardzo szybko. Bardzo, bardzo szybko. Dlatego tradycyjnie w Święto Trzech Króli robimy rodzinny zjazd u mojej matki chrzestnej. Taka symboliczna data, żeby się spotkać, bo później w ciągu roku trudno jest się nam wszystkim zsynchronizować. I właśnie podczas ostatniego spotkania moja matka chrzestna stwierdziła, że obecne pokolenie ma się naprawdę rewelacyjnie! W przeciwieństwie do ich pokolenia mamy teraz wszystko. Mamy towar na półkach w sklepach – do wyboru do koloru! Możemy urządzać mieszkania jak chcemy, bo materiały budowlane są dobrej jakości i również mamy w czym wybierać! A co najważniejsze – mamy też kasę, za którą możemy to wszystko kupić! Wszystko mamy, czego ich pokolenie nie miało. Przytaknęłam jej – tak, mamy wszystko, tylko czasu nie mamy.
Czy mamy łatwiej niż poprzednie pokolenie?
Czy nie wydaję się Wam dziwne, że mimo tego, że mamy roboty kuchenne, mamy zmywarki, mamy automatyczne pralki, mamy towary w sklepie i rzadko kto uprawia własne ogródki, bo przecież wszystko można kupić w sklepie, to wcale nie mamy więcej wolnego czasu niż poprzednie pokolenia? Wręcz przeciwnie powiedziałabym. Czujemy jego ciągły niedosyt.
Jesteśmy tak pochłonięci codziennością i wypełnianiem obowiązków, zamartwianiem się o naszą przyszłość, że nie potrafimy cieszyć się teraźniejszością. Nie potrafimy, bo nie znajdujemy na to czasu. Smutne, ale prawdziwe. Dlaczego dopiero ciężka choroba lub balansowanie na granicy życia i śmierci pozwala tak wielu osobom docenić to z pozoru skromne życie? Może dlatego, że w całej tej gonitwie nie mamy czasu zastanowić się nad sensem życia? Może warto czasami przystanąć i zastanowić się dokąd tak pędzimy?
Może warto sobie coś odpuścić?
Z czegoś zrezygnować? Jeżeli masz dzieci to musisz nauczyć się reorganizować swoje własne życie. Musisz nauczyć się ODPUSZCZAĆ. Tak wiem, to bardzo trudne. Ale wystarczy zmienić to w głowie. Proste, ale jednak trudne, co nie? Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, nie oszukujmy się – dzieciom trzeba poświęcić czas! Czas, którego i tak mamy za mało! Ale taka dzisiejsza rzeczywistość! Pewnych rzeczy nie zmienimy, dlatego warto byśmy same dla siebie ustaliły priorytety naszego codziennego, domowego życia. Z czegoś po prostu trzeba zrezygnować, żeby mieć czas na inne rzeczy.
Gotowanie.
Moją ostatnią świadomą decyzją, było nie gotowanie obiadów w soboty. Niby nic, ale dla mnie bomba. Parówki z bułeczką, jajecznica, a nawet zwykłe kanapki w zupełności wystarczą. I wiecie co? Bynajmniej nie warczę na moją rodzinę, że nie mam czasu na własne przyjemności, bo sobotnie przedpołudnie spędzam na luzie. Ogródek (tak, dla mnie to relaks), blog lub spontaniczny wypad z dzieciakami gdziekolwiek. I o dziwo, kanapki można zabrać ze sobą!
Okna.
Czy ja je umyję teraz, czy dopiero za miesiąc? Intuicyjnie zawsze wybieram za miesiąc. Dobra minęły już 4 miesiące…no cóż… Czasami przecieram z większego brudu szmatą i postanawiam je poprawić potem, przy czym “potem” nie następuje i tak – mam okna z zaciekami! Jedyne w swoim rodzaju. Mając dzieci musisz nauczyć się ignorować pewne rzeczy. Sorki, ale brudne okna nie odzwierciedlają mojej osobowości, świadczą tylko o tym, że mam ważniejsze rzeczy na mojej liście priorytetów!
Podłoga.
Czy myjecie podłogę dwa razy dziennie? Czy ja serio pytam? Tak. Znam takie matki. Zacznijmy od tego, że ja nie mam na to czasu, bo jestem matką pracującą. Ale co z tego, że będzie wysprzątane? Raczej kończy się to pretensjami do reszty członków rodziny, którzy tego poświęcenia nie doceniają. Dla nich dom jest do mieszkania, a nie do wyglądania! Nie oszukujmy się – to nie muzeum! No i co z tego, że całe życie będziesz biegać ze szmatą i mopem w ręku? Czy chcesz ograniczyć swoje wspomnienia do czystego domu? Domu bez pasji? Domu bez marzeń? Domu, w którym byłaś sprzątaczką? Jeżeli uda mi się podłogę umyć raz na 2 tygodnie to już sukces. I katastrofy też nie ma, okazyjne plamy na podłodze przecieram ścierką i po problemie. No chyba, że jest już mega syf! Też lubię mieć czysto, ale jeżeli mam do wybory mycie podłogi vs. spacer z dziećmi, to zawsze stawiam na drugą opcję! Bo i spędzam czas z dziećmi, i dbam o moje własne zdrowie!
Chcemy być na czasie.
Wiecie co? Jakimś brudasem nie jestem, ale gdy będę leżeć na łożu śmierci – a każdy z nas prędzej czy później się tam znajdzie – to chciałabym móc wrócić do wspomnień i stwierdzić, że przeżyłam moje życie tak, jak chciałam. W moim własnym tempie. Według moich zasad. Nie z mopem i szmatą w ręku, ale z głową pełną marzeń.
Ostatnio odnoszę wrażenie, że to nasze cywilizowane życie wywiera na nas taką sztuczną presję. Po części również my sami. Dużo rzeczy chcemy. Chcemy mieć dobrze wychowane i wykształcone dzieci. Chcemy mieć ładny i czysty dom. Chcemy mieć pięknie wystylizowany i zadbany ogródek. Chcemy mieć najnowszy sprzęt elektroniczny. Chcemy się wozić wypasionymi furami. Chcemy zwiedzać świat.Nie tyle, że my musimy, ale my chcemy być wielu rzeczy świadomi i chcemy w wielu rzeczach uczestniczyć.
Chcemy być na czasie. A prawda jest taka, że przeminiemy razem z nim.