Człowiek jest trochę jak kwiat, rozkwita w sprzyjających mu warunkach – pąki kwiatów zamykają się pod osłoną nocy, by za dnia ukazać swoje nieskazitelne piękno w blasku słonecznych promieni. Prawdziwe piękno zatem nie zawsze jest widoczne dla oczu.

 

Bardzo często zapominamy o tym w kontekście naszych dzieci, że one też “rozkwitają” pod wpływem usłyszanych słów.  Bo jeżeli na Ciebie jako dorosłego człowieka zacznie spadać tylko i wyłącznie fala krytyki, to czyż nie będziesz sfrustrowany? Owszem. To jest coś, co absolutnie denerwuje mnie w kulturze dzisiejszego świata – najczęściej szukamy u innych błędów. Naprawdę potrafimy krytykować wszystko i wszystkich wokół nas, a bardzo rzadko doceniać i chwalić.

 

Dzieci też chcą być widziane, doceniane.

Ja bardzo często obserwuję, jak pięknie pod wpływem prawdy i usłyszanych słów otwiera się dziecięce serce, jak bardzo widać wtedy w ich oczach radość. Może dlatego, że ode mnie – jako osoby dorosłej, nie spodziewają się komplementów i są zaskoczone tym, że ktoś widzi w nich tę piękną stronę.

Niby to nic wielkiego, a jednak kiedy któreś z nich słyszy, że cudnie wygląda z tymi piegami na nosie, to widzę wyraźnie, że w jakiś sposób dotyka to duszy tego małego człowieka. Kiedy mówię nastolatce, że pięknie dziś wygląda, to ona czuje się zaskoczona, ale i dostrzeżona. Kiedy mówię jej, że ma piękne oczy – bo naprawdę ma, to czasem dziwnie na mnie spojrzy, bo może ona sama nigdy na to nie zwracała uwagi i tego piękna dotąd nie dostrzegła… Mogłabym niejednej młodej dziewczynie powiedzieć, że ma zbyt owłosione nogi, zbyt grube uda, zbyt odstający brzuch, zbyt rzadkie włosy, zbyt małe usta – bo tak to niestety widzi większość społeczeństwa – widzi wady ludzi, a przecież każdy z nas je ma.

 

 

Ja jednak chciałabym zmienić postrzeganie świata…

Bo nie o to chodzi, by człowiek dostrzegał w sobie minusy, ale by potrafił dostrzegać w sobie piękno. I zależy mi na tym, by w dzisiejszym świecie propagowanych kanonów piękna, uczyć te małe istoty, że piękno mamy w sobie, że każdy jest piękny na swój sposób. Że nie muszą wyglądać jak wykreowana i idealnie wystylizowana idolka, występująca na scenie, którą podziwiają z zapartym tchem, bo ona też nie jest idealna. Chciałabym, żeby te młode dziewczyny potrafiły dostrzegać same siebie, by potrafiły dostrzegać własne piękno, ale by pamiętać też o jednej istotnej kwestii, którą nieustannie powtarzam mojej córce:

bycie pięknym to jedno, ale dużo ważniejsze jest piękne serce i to w jaki sposób traktujemy drugiego człowieka – to jest prawdziwe piękno, które nie zawsze jest widoczne dla oczu…

 

P. S.

Jeżeli widząc zdjęcie tego wpisu pomyślałaś/-eś, że nie powinnam był go tu wstawić, bo dziecko trzyma w ręku kieliszek, to niestety potwierdza tylko tezę, że – jak większość społeczeństwa próbujesz doszukiwać się wad u innych i znów dążysz do krytyki. Dla dziecka kieliszek to nic innego jak naczynie z którego pije, to Ty jako osoba dorosła nadajesz tej scenerii negatywny wydźwięk wedle swoich życiowych przekonań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *