Tym razem jako cel naszego urlopu wybraliśmy Głuchołazy, które położone są dosyć blisko naszej Opolszczyzny. To miasto z górskim klimatem, idealne jako baza wypadowa na pobliskie szlaki i właśnie stamtąd wspólnie z dziećmi postanowiliśmy wyruszyć na jeden z najwyższych szczytów Gór Opawskich – na Biskupią Kopę.
Zaraz po dotarciu na miejsce zdziwiłam się, że zmiana otoczenia aż tak dobrze wpływa na człowieka – moja mina mówi chyba wystarczająco 🙂
Na Biskupią Kopę wiedzie kilka szlaków, ale jak możecie się domyślić, ze względu na dzieci wybraliśmy „żółty” szlak, który jest na tyle łagodny, że nawet młodsze dzieci poradzą sobie bez marudzenia – no, może z krótkimi przerwami na picie i batonika. I siku 😉
Znaczna część trasy prowadzi przez las, co jest naprawdę wielkim atutem, bo wędrowaliśmy w przyjemnym cieniu drzew. Po drodze mijaliśmy malutkie strumyki, w których dzieci taplały ręce, a także kilka drewnianych postaci, z którymi nie mogło zabraknąć pamiątkowych fotek.
Jeżeli szukałam na szlaku ciszy – to tam jej nie znalazłam.
Bo dzieci, mimo zmęczenia, żywo dyskutowały na najróżniejsze tematy, jakie podsuwała im wyobraźnia, a ja – im bliżej szczytu byliśmy, tym bardziej zastanawiałam się, czy moje dzieci nie są czasem króliczkami z reklamy Dura-cell, bo nigdy nie kończy im się energia…
Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się, żeby złapać oddech – my, rodzice, bo dzieci takiej przerwy wcale nie potrzebowały. Może jednak warto zaznaczyć, że to na naszych plecach spoczywały plecaki z niezliczoną ilością rzeczy: wodą, jedzeniem i kurtkami przeciwdeszczowymi….
Jednak największą nagrodą za cały ten wysiłek jest moment, kiedy docieramy na szczyt.
Biskupia Kopa wita nas swoją wieżą widokową!
Wejście na nią to dodatkowa atrakcja dla najmłodszych. Niestety, odpłatna, ale warta swojej ceny. Widok z góry zapiera dech w piersiach: morze zieleni, góry po horyzont, a przy dobrej pogodzie można dostrzec naprawdę dalekie zakątki.
Dla nas ta wyprawa to było coś więcej niż tylko spacer. To czas, kiedy możemy pobyć razem, rozmawiać, śmiać się i uczyć dzieci miłości do natury. Pięknie to brzmi, prawda? Powiem Wam tyle, prawda wygląda tak, że każdy krok w stronę szczytu to mała lekcja wytrwałości, jak w prawdziwym życiu – ciągle pod górkę…
Jeśli szukacie miejsca, w które można zabrać dzieci, to szlak na Biskupią Kopę jest naprawdę dobrym wyborem. Leżeć na plaży jest miło, zdobywać góry – satysfakcjonująco.
Dzieci dorosną, ale nasze wspólne chwile zostaną w nich na zawsze.
Natomiast jeśli szukacie hotelu w tej okolicy godnego polecenia…
– my rezerwowaliśmy noclegi w Hotelu Aspen Prime Ski & Bike Resort i jak każda przebodźcowana i przepracowana MATKA – mogę powiedzieć, że:
-
naprawdę doceniam to, że rano serwowano wspaniałe śniadania — bez przepychu, ale proste, smaczne i świeże produkty!
-
w naszym pokoju był darmowy ekspres do kawy Nespresso (włącznie z kapsułkami), co dla mnie, miłośniczki popołudniowej kawy, było ogromnym plusem, bo mogłam ją wypić bez konieczności wychodzenia gdziekolwiek
-
w pokoju był także czajnik elektryczny i herbata, a woda była na bieżąco uzupełniana – tym akurat delektowały się nasze dzieci 😉
-
No i chwile w jacuzzi z widokiem na góry – bezcenne! Mają tutaj PODGRZEWANE baseny i jacuzzi — czegóż chcieć więcej? Na gości czeka jacuzzi, basen, sauna fińska i parowa w środku hotelu oraz jacuzzi i basen na zewnątrz hotelu…
Takie minimum, które zadowala każdą mamę!
No dobra, odrobina spokoju też – więc dzieci wysyłaliśmy czasem na siłownię lub piłkarzyki – darmowe. Warto jednak zaznaczyć, że hotel ten nie jest typowym miejscem dla rodzin z dziećmi — nie ma tu sali zabaw, ani animacji. Mimo tego, ze względu na baseny, świetnie się tam bawiliśmy.
Plan był prosty: odpocząć.
Efekt końcowy BEZ ŚCIEMY: rodzinny chaos i piękne wspomnienia 🙂