A dziś chciałabym skierować kilka słów do tego mniejszego grona moich czytelników – do mężczyzn. Bo podobnie jak nas kobiety od lat wsadza się w kanony piękna, tak samo mężczyzn od lat wsadza się w kanony bycia silnym i twardym.

 

A co to w ogóle znaczy się być silnym i twardym? Ja sama jako kobieta też bywam silna i twarda, a to nie wyklucza aspektu, że bywam też miękka i totalnie emocjonalna. Myślę, że w dużej mierze jako społeczeństwo nie akceptujemy faktu, że mężczyźni też mają uczucia i bywają emocjonalni. Nigdy im przecież na to nie pozwalano, podobnie jak nam kobietom nie pozwalano na wyrażanie swoich emocji w dzieciństwie, tak samo nie pozwalano na to mężczyznom. Ale oni nie są bez serca i czują, jak każdy inny człowiek.

 

Czują często też negatywne emocje, jednak nie dają sobie do nich prawa.

Dlaczego? No bo jak to? Mężczyzna, który uroni łezkę? Mężczyzna okazujący słabość? Przecież słabość kojarzy się z kobietami, czyż nie? To kto z nas jest w końcu tą słabą płcią? Czyżby my kobiety? I czyżby tylko dlatego, że częściej płaczemy? Powiem Wam szczerze, że ja już od wielu lat nie wsadzam ani kobiet, ani mężczyzn w te utarte schematy społeczne, ale traktują każdego jak człowieka. Nie ma czegoś takiego jak słaba płeć, każdy człowiek bywa silny, ale bywa też i słaby. To jest ludzkie.

 

Wiecie co mnie najbardziej kiedyś wzruszyło?

Spory czas temu zmarł bardzo młody, fantastyczny człowiek, który odszedł z tego świata zdecydowanie za wcześnie, a z którym miałam przyjemność współpracować. Pamiętam do dziś ten moment konduktu pogrzebowego, gdy wszyscy – zarówno kobiety, jak i mężczyźni na widok trumny poczuli ten przeszywający ból w sercu… nie było tam wtedy słabych kobiet, ani silnych mężczyzn, bo łzy rozpaczy spływały po policzkach jednym i drugim. Na sam koniec tego pogrzebu, podczas mowy pożegnalnej jego bliskiemu przyjacielowi, który tę mowę wygłaszał, wielokrotnie łamał się głos, bo każde przeczytane słowo bolało nie tylko jego, ale wszystkich zgromadzonych kobiet i mężczyzn na tym pogrzebie tak samo. Takie momenty  pokazują, że nie ma czegoś takiego, jak podział na słabych i mocnych, one dobitnie uświadamiają, że wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy mają uczucia.

 

Dla mnie męskie nie jest granie twardziela i nieustraszonego.

Bo każdy człowiek ma w swojej głowie lęki, obawy i troski. Wiem, że wielu mężczyznom bycie twardym daje poczucie sprawczości, ale naprawdę dla nas kobiet nie musicie nosić tych masek nieustraszonych gladiatorów. Od kilku mężczyzn w moim życiu już usłyszałam, że nie mają z kim tak szczerze porozmawiać o swoich problemach i jest to bardzo przykre stwierdzenie. Bo w gronie męskim rozmawia się dużo na ogólnikowe tematy, ale nigdy nie przyznaje się do słabości. To nie byłoby męskie… ale przecież kluczem do wszystkiego zawsze była i będzie szczera rozmowa, także rozmowa o tym, co czujemy w naszym sercu.

 

Przestańmy sami wsadzać się w te sztywne schematy.

Narzucamy na siebie jakieś niewidzialne wymogi i oczekiwania względem płci, które wyrządzają wszystkim wkoło wielką krzywdę. Akceptujmy w sobie tą różnorodność, bo przecież ona jest naprawdę piękna. I tak samo jak słaba kobieta ma prawo do bycia silną, tak samo silny mężczyzna ma prawo do bycia słabym.

 

Jesteśmy tylko ludźmi, więc czemu odbieramy sobie prawo do czucia tego, co czujemy?

 

P.S.

W Dniu Mężczyzn chciałabym Wam MOI DRODZY MĘSCY CZYTELNICY życzyć, byście byli świadomi tego, że niczego nie musicie nam kobietom udowadniać, nie musicie grać twardzieli i niezłomnych siłaczy! Największą męskością dla nas i tak jest Wasza obecność i Wasze wsparcie na co dzień!

Od serca życzę każdemu z Was, by odnalazł w swoim męskim gronie takie dusze, z którymi będzie mógł nie tylko pożartować, ale i poprowadzić rozmowy na bardzo szczerym poziomie bez poczucia bycia ocenianym! 

 

Wasza Ania

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *