Dzieci oczekują od nas uwagi i zrozumienia. I bardzo często jako dorośli o tym zapominamy, że my też jej uwagi i zrozumienia potrzebujemy. Że człowiek obok nas chce być widziany.
Czujemy się samotni. Choć jesteśmy w związkach. Każdy zajęty sobą. Żyjemy razem. A jednak obok. Mijamy się. Jest czas na odhaczanie obowiązków, ale nie ma czasu na rozmowy. Jest czas na zajmowanie się dziećmi, ale nie ma czasu na pobycie razem bez nich. Jest czas na wyjście do pracy, ale nie ma czasu na wyjście tylko we dwoje.
Relacje rodziców jako pary bywają powierzchowne, bo w tle ciągle dzieci i obowiązki. Obowiązki, które trzeba odhaczyć i dzieci które zakłócają wspólne rozmowy. Dzieci, którym trzeba poświęcić uwagę. Dużo uwagi. Które potrzebują nas jak życiowego drogowskazu. My jako rodzice często stawiamy ich dobro ponad swoje, bo czasem inaczej się nie da. Ale ten życiowy natłok codzienności powoduje, że sami się w tym zatracamy. Zatracamy bliskość do partnera, partnerki.
Nie każdy z nas tej bliskości potrzebuje. Co gorsza, większość przyzwyczaiła się do jej braku. Wielu dorosłych za nią tęskni, a wielu być może nigdy jej nie doświadczyło.