Rodzice szukają wielu sposobów na motywowanie swoich dzieci. Często jednym z nich jest porównywanie do starszego lub młodszego rodzeństwa. Robimy to zazwyczaj w trudnych wychowawczo sytuacjach, bo myślimy, że dzięki temu jedno dziecko weźmie przykład z drugiego i będzie zachowywać się jak ono. Prawda jest jednak taka, że ten utarty schemat myślowy wcale nie motywuje dzieci, a wyrządza im wręcz wielką szkodę. Dzieci mogą czuć się mniej wartościowe, albo co gorsza zacząć rywalizować ze swoim rodzeństwem.

 

Ostatnio podczas rozmowy usłyszałam od dorosłego mężczyzny, że ma rodzeństwo, ale on zawsze był tym gorszym dzieckiem. Bardzo mnie to zaintrygowało, bo tym tematem interesuję się również w kontekście moich dzieci. Podejrzewam, że ten mężczyzna tak naprawdę nigdy nie usłyszał z ust swoich rodziców zdania typu “jesteś gorszy”. Dzieci jednak potrafią wiele wywnioskować czytając między wierszami i myślę, że wielki wpływ miały tu właśnie porównania. I niestety ale ten nieświadomy przekaz ze strony rodziców, zostaje z człowiekiem gdzieś głęboko schowany w sercu nawet w życiu dorosłym.

 

Bo przecież człowiek nie chciałby być gorszy od kogoś, a już w ogóle od swojego rodzeństwa.

Niestety, to co zasiane w okresie dzieciństwa w tym małym człowieku, zostaje z nim do końca życia. I to mnie czasami przeraża, bo to, że rodzice dali jemu jako dziecko takie wrażenie, wcale nie oznacza, że jest gorszym człowiekiem. Jest inny, ale czyż nie każdy z nas jest na swój sposób inny, a dzięki temu właśnie wyjątkowy? Przecież nie wszyscy urodzili się by być fryzjerami, a gdyby wszyscy mieli takie uwarunkowania genetyczne, to kto naprawiałby nasze samochody? To, że jeden ma takie predyspozycje, a inny odmienne wcale nie znaczy, że jest mniej wartościowy. Ale jako dzieci bezgranicznie ufamy i wierzymy rodzicom i  przejmuje także niekorzystne schematy myślowe.

 

Dlatego naszą rolą jako rodziców jest dopilnowanie tego, by nie porównywać rodzeństwa.

To są w przypadku moich dzieci dwa odrębne charaktery, dwie zupełnie odrębne jednostki. Każdy inny, każdy z nich się czymś wyróżnia i nie mogę powiedzieć, że jeden robi coś lepiej, a drugi gorzej. Wtedy musiałabym stwierdzić, że sama jestem mało wartościowym człowiekiem, bo w porównaniu do kogoś, zawsze będą wypadać blado. Ale tu nie chodzi o ciągłe porównywanie się do kogoś. Sami dla siebie musimy znaleźć kierunek swojego życia i uwierzyć we własne możliwości.

 

Tego właśnie musimy nauczyć swoje dzieci – dostrzegania tego, co w nich najlepsze.

Bo czy jest różnica w człowieku, który studiował i ma własną praktykę lekarską, a takim, który skończył szkołę zawodową i jest mechanikiem samochodowym? Jeden ma czystą pracę, inny bardziej brudną. Ale czy to, że jeden został lekarzem świadczy o tym że jest bardziej wartościowy od tego, który jest mechanikiem samochodowym? Wcale nie. Dlaczego zawsze mierzymy ludzi miarą tego, co w życiu osiągnęli? Przecież ważne dla jednego i drugiego jest pytanie, czy jest szczęśliwy w SWOIM życiu?

 

Sami nie lubimy być porównywani do nikogo, więc nie zachowujmy się tak w stosunku do naszych dzieci.

Bo co Ty poczujesz, gdy w pracy Twój przełożony będzie porównywał Cię z koleżanką, która robi wszystko szybciej, dokładniej i… no właśnie lepiej?! Czy to Cię zmotywuje do bycia taką jak ona? Raczej zrobi Ci się przykro i poczujesz się niedoceniona. Każdy z nas jest inny i porównywanie się do kogokolwiek nie ma najmniejszego sensu. Porównywanie Twojego dziecka wcale nie ułatwi mu życia, nie zmotywuje i nie doda mu siły, a przecież wiara we własne możliwości to bardzo ważny aspekt i podstawa udanego, szczęśliwego życia każdego dorosłego człowieka.

 

Kiedy następnym razem będziesz mieć ochotę porównać swoje dziecko do drugiego dziecka to pamiętaj  o tym, że Twoje słowa mają wielką moc! I to, czy zasiejesz w Twoim dziecku ziarno pełne wątpliwości, czy jednak ZIARNO WIARY WE WŁASNE MOŻLIWOŚCI może mieć dla niego ogromne znaczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *