W grudniu nawet nie znalazłam chwili, by podsumować kolejny miniony rok na blogu. Znacznie łatwiej było znaleźć mi ten czas w dobie pandemii, kiedy nie ograniczyły mnie czasowo żadne adwentowe wydarzenia. Ten rok był wyjątkowo trudny i chyba nic nie jest w stanie go zrekompensować.

 

Budowa domu mimo, iż sama fizycznie go nie buduję pochłania nie tylko mnóstwo pieniędzy, ale i czasu na dyskusje, decyzje i ustalenia. To dodatkowy aspekt, który dochodzi do normalnej  i tak już pełnej obowiązków codzienności. Codzienności w której brak było spokoju i harmonii w każdej sferze mojego życia. Napięcie i brak stabilności w pracy, problemy zdrowotne, nader iskrzące dzieci w nieustającej agonii kłótni, inflacja i nieoczekiwane wyzwania w rodzinie sprawiły, że jestem  tym rokiem zmęczona. Mimo, że wiele rzeczy odpuściłam.

 

Ale jeżeli mam być szczera…

to też z wiekiem zdaję sobie coraz bardziej sprawę, że czas płynie nieustannie. Mija godzina. Tydzień. Miesiąc. Rok. Ja coraz starsza. Bardziej doświadczona. Nosząca w sercu blizny po wojnach, których się nie zapomina. Pełna swoich przekonań i życiowych doświadczeń. Coraz bardziej świadoma przemijającego czasu i tego, jak wyglądać ma moje życie. Świadoma tego, że nikt nie zna mnie tak bardzo, jak ja samą siebie. Świadoma tego, jak chcę żyć.

 

Nie chcę, by ten kolejny rok minął mi w gonitwie i napięciu.

Poprzedni właśnie taki był. Podświadomie wierzyłam, że wszystko da się jakoś ogarnąć. I dało się. Ale kosztem nieustannej presji, brakiem wewnętrznego spokoju i przemęczania codziennością. Dziś wiem, że to podejście było błędne. Ale wiem też, że błędy i błądzenie są częścią naszego ludzkiego życia. Bo to one sprawiają, że zaczynamy inaczej patrzeć na życie i mimo, że świat pozostaje taki sam, zaczynamy zmieniać się my sami.

 

Co w tym roku?

Myślę, że ważną kwestią której w tym roku muszę się nauczyć jest wyznaczanie granic, bo tylko dzięki temu znajdę czas dla siebie i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Tylko tak odnajdę spokój, który jest nam wszystkim bardzo potrzebny. Kiedy zastanowiłam się, co pochłania największą część mojego wolnego czasu, doszłam do wniosku, że są to niestety DZIECI. Ale ich też chciałabym nauczyć większej samodzielności i odpowiedzialności. Konsekwencji swoich działań. Bo tylko tak mogę znaleźć więcej czasu dla samej siebie.

 

I wcale nie uważam tego za egoistyczne.

Uwielbiam moje dzieci, ale cenię sobie też ciszę i lubię pobyć sama. Nie każdy lubi samotność. Bo ona generalnie ludziom źle się kojarzy. Ja zaś czerpię z niej ogromną satysfakcję i chęć do działania. Samotność jest mi potrzebna, by usłyszeć samą siebie. Niektórzy właśnie dlatego jej unikają. Bo boja się pytań, które mogliby usłyszeć i pragnień, które chowają na dnie swojego serca.

 

Czy jestem szczęśliwa?

Raz jestem. Innym razem nie. Nie da się być szczęśliwym cały czas. Szczęście to ulotne chwile i trzeba nauczyć je się łapać. Ale potrzeba czasu, by to zrozumieć. I każdy zrozumie to w odpowiednim dla siebie momencie. Ten rok nie zawsze był powodem do radości, ale gdy patrzę wstecz wiem, że zrobiłam wszystko tak, jak chciałam tego ja sama. To był rok trudnych, ale i mądrych decyzji. I wierzę, że nadchodzący może być tylko lepszy 🙂

 

Drodzy Czytelnicy!

Korzystając z okazji życzę Wam by Nowy Rok przyniósł wiele niezapomnianych chwil i pięknych wspomnień, do których będziecie mogli wracać, gdy w życiu będziecie mieli pod górkę.

Życzę Wam więcej  czasu na te całkiem, małe i nic nie znaczące przyjemności, które jednak mimo wszystko nadają naszemu życiu sens i życzę Wam odwagi, do spełniania swoich marzeń, skrytych głęboko na dnie Waszego serca.

Ania 🙂

P.S.
I BARDZO dziękuję, że tu jesteście!

 

Jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego blog, skąd się wzięła jego nazwa, dlaczego popełniłam błąd i co ja mam z blogowania, koniecznie zerknijcie do moich poprzednich wpisów urodzinowych:

  • Pierwsze urodziny bloga: tutaj
  • Drugie urodziny bloga: tutaj
  • Trzecie urodziny bloga: tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *