Lubię lato. Latem jakoś tak bardziej…
To był jeden z tych pięknych, pełnych energii poranków. Bo choć za dnia słońce dawało niemiłosiernie w kość, noc przynosiła upragnione chłodne, rześkie powietrze. Pierwsze promyki słońca wdzierały się przez okno na poddasze, dając znać o budzącym się do życia świecie…
Pocałowałam męża na dzień dobry i wysłałam go do pracy. Sama zwlokłam się z łóżka i zaparzyłam sobie świeżej, aromatycznej kawy. Kawa we własnym domu smakuje zawsze najlepiej, czyż nie? Ostatnio nawet pijam tę mroczną wersję – czarną, bez mleka.
Zerknęłam do pokoju dzieci. Lubię patrzeć, gdy tak słodko śpią. Lubię tę panującą w domu wtedy ciszę. Lubię, gdy mogę myśleć o nadchodzącym dniu i nikt mi tych myśli nie przerywa. Przykryłam te dziecięce, lekko zziębłe stópki mięciutką kołderką. Wakacje – czas beztroski i luzu. Bynajmniej dla dzieci. Niech korzystają.
Podłoga w kuchni lekko skrzypiała pod naciskiem moich stóp. Z radia rozbrzmiewały wakacyjne hity minionych dekad, które pozytywnie nastrajają na nadchodzący, upalny dzień. Poza tym bezruch – uwielbiam, kiedy nikt nie krząta mi się po kuchni. W miseczce połyskiwały drobne, półprzezroczyste, a jednocześnie intensywnie kolorowe owoce czerwonej porzeczki. Zerwane wczoraj z krzaka prosto z własnego ogródka…
Za oknem budziło się słońce, a ja postanowiłam zrobić coś dla mojej rodziny. Upiekłam pyszne, pulchniutkie ciasto z czerwonymi porzeczkami i banami, a kiedy moje dzieci się obudziły, przywitał je poranek aromatycznego ciasta.
Lubię lato. Latem jakoś tak bardziej się chce.
I wstać z łóżka i zrobić coś dla swoich dzieci.
I spędzać beztrosko czas.
I korzystać w pełni z tych pięknych, ciepłych wieczorów.
I nie myśleć o tym, czego nie udało się zrobić danego dnia.
I nie mieć tylu pretensji do dzieci.
I mieć dystans do życia i obowiązków.
I po prostu cieszyć się życiem.
I po prostu żyć chwilą.
Latem jakoś tak bardziej chce się żyć pełnią życia! Czyż nie?
prawdziwa MAMA
🙂