Zaczął się nowy rok szkolny. Nie jest moim zamiarem mówienie Wam jak macie wychowywać i postępować ze swoimi dziećmi, ani tym bardziej wpędzanie Was w poczucie winy. Niemniej jednak w zakładce O MNIE widnieje zdanie “chciałabym, żebyś od czasu do czasu mogła zobaczyć samą siebie w krzywym zwierciadle, żebyś mogła pośmiać się sama z siebie wiedząc, że nie Ty jedna na tej planecie tak się zachowujesz i żebyś mogła spojrzeć na pewne aspekty wychowania po prostu z innej – mojej – perspektywy.” I właśnie dlatego chciałabym Wam napisać, jak widzę to ja. Ja, która ma dziecko w piątej klasie. Ja, która sama wiele błędów popełniłam. Ale czy to nie właśnie dzięki nim czegoś się nauczyłam?

 

Aplikacja WhatsApp. Nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Dziś komunikacja odbywa się głównie za jej pośrednictwem. Niektóre mamy to właśnie z WhatsApp’a czerpią całą swoją wiedzę i kontaktują się codziennie z innymi rodzicami, by upewnić się, że dziecko przekazało mamie absolutnie wszystko, co miało przekazać i odrobiło wszystkie zadania, które były zadane. I tu pojawia się bardzo ważny aspekt społeczny. Jak myślisz, jaką lekcję z takiego zachowania wyniesie Twoje dziecko na przyszłość?

 

Czy ono uczy się w ten sposób samodzielności?

Czy uczy się w ten sposób odpowiedzialności? Absolutnie nie. Nie musi się pilnować, bo robi to za niego mamusia. Nie mówię tu wcale o pierwszoklasistach, gdzie wszystko jest dla dzieci nowością i dopiero wkraczają w szkolny świat, to w pełni zrozumiałe, że my jako rodzice musimy być dla dzieci na tym etapie wsparciem. Problem ten niestety dotyczy także mam uczniów uczęszczających do starszych klas i to mnie czasami przeraża.

 

My dorośli zachowujemy się nieodpowiedzialnie.

Bo czego chcesz nauczyć Twoje dziecko odrabiając za nie zadanie? Czego je nauczysz wykonując za nie prace plastyczne? Samodzielności? Jedno spojrzenie na gazetkę i wiesz dokładnie, które prace dzieci wykonały samodzielnie, a które wykonali rodzice. Wiem, że wielu z Was w ten sposób tego nie postrzega, bo zazwyczaj robisz to przecież w dobrej intencji…  ale niestety, w ten sposób dajesz Twojemu dziecku do zrozumienia, że jest niewystarczające i że Ty zrobisz to lepiej. Czy właśnie w ten sposób budujemy ich pewność siebie? Czy zachęcamy ich do rozwoju i doskonalenia swoich umiejętności? Wspieranie, a wykonywanie zadania za dzieci – granica pomiędzy tymi pojęciami jest bardzo cienka i wielu rodziców ją zatraca.

 

Chcemy mieć wszystko pod kontrolą.

Ja też niestety popadam w ten schemat, że chcę mieć wszystko pod kontrolą i sypię tymi zbędnymi pytaniami po kilka razy dziennie. Wyjąłeś śniadaniówkę? Spakowałeś plecak? Odrobiłeś zadanie? Dla dzieci to bywa irytujące. Wyobraź sobie, że Tobie ktoś non stop zadaje takie pytania…. byłoby to na pewno wkurzające, bo przecież znasz zakres Twoich obowiązków, prawda? Przestańmy więc kontrolować dzieci na każdym kroku i dajmy im przestrzeń na popełnianie błędów. A jeżeli nie będzie się ze swoich obowiązków sumiennie wywiązywał, to w weekend mój syn może zapomnieć o graniu na konsoli. To się nazywa konsekwencja.

 

Ale ta kontrola ma jeszcze gorsze oblicze.

Odnoszę wrażenie, że niektórym rodzicom bardziej zależy na lepszej ocenie, niż dzieciom samym. Jako mama musisz sobie zdawać sprawę, że dziś Twoje dziecko uczęszcza do szkoły podstawowej i może masz ochotę i czas wydzwaniać i prosić nauczyciela o specjalne podejście, czy traktowanie Twojego dziecka, o wystawienie mu lepszej oceny i prośby o dodatkowe zadania w celu uzyskania lepszego świadectwa, ale nim się obrócisz Twoje dziecko stanie się nastolatkiem i będzie uczęszczało do zawodówki, technikum czy liceum. I co tam też będziesz dzwonić do nauczycieli? A jeżeli pojawią się problemy w jego pracy, też będziesz lecieć do szefa i jego przełożonego na skargę?

Ważne żebyśmy z dziećmi rozmawiali i uczyli je, jak postępować w danych sytuacjach. Byśmy nie dawali im gotowych rozwiązań na tacy, ale wskazywali im kierunek i drogę, którą mogą podążać. Byśmy potrafili je zmotywować i by im samym na czymś zależało. By umiały sobie w życiu radzić. Nie próbuj sterować systemem, ale naucz Twoje dziecko się z nim odnajdywać. Owszem jesteś mamą i masz Twoje dziecko wspierać, ale nie masz go ze wszystkiego wyręczać.

 

Czy złe oceny są złe?

Niestety, wielu rodziców uważa, że jedynka, dwójka i trójka to złe oceny. A przyznaj szczerze sama przed sobą, ile razy pomyślałaś, że praca Twojego dziecka została niesprawiedliwie oceniona? Dlaczego więc sami kładziemy nacisk na oceny, pytając dzieci co dostało ze sprawdzianu? I dlaczego tylko 3? Czy to dla nas takie istotne? Ważne jest przecież, że moje dziecko czegoś się nauczyło. Może i mój syn czegoś nie wiedział na sprawdzianie, dlatego zazwyczaj pytam go, czy chciałby się jeszcze tego dowiedzieć. Jeżeli powie nie, pozostaje mi to tylko zaakceptować.

Dla mnie nie ważna jest ocena, bo ona nie bierze pod uwagę tego, że moje dziecko ma gorszy dzień lub że po tygodniu chorobowego ktoś zwyczajnie zapomniał mu przekazać informacji o sprawdzianie. Istotne jest przecież to, że dziecko czegoś się nauczyło, a nie to, jak ocenił to nauczyciel. A kolejna kwestia to taka, że nie można być dobrym ze wszystkiego, każdy z nas ma słabej i mocne strony i starajmy się to dziecku uzmysławiać. Bo o czym świadczy piątka z przedmiotu o którą bardziej walczyła mama niż samo dziecko? Czy ta piątka cokolwiek mówi o Twoim dziecku?

 

Czy rośnie nam pokolenie bezmózgowców?

Mam nadzieję, że nie, aczkolwiek pewna tego nie jestem. Bo jak dziecko ma nauczyć się myślenia, skoro na każdym kroku robi to za niego mamusia? Jak ma się nauczyć konsekwencji, skoro my do nich nie dopuszczamy? Jak ma sobie poradzić z problemami, skoro zawsze je za nie rozwiązujemy? Nic człowieka nie kształtuje tak bardzo, jak własne doświadczenia. Ale jak dzieci mają je zdobyć, skoro rodzice zabierają im te najważniejszą przestrzeń? Przestrzeń do popełniania błędów.

 

Czy to znaczy, że ja olewam szkołę?

Absolutnie nie. Moje dziecko spędza w niej sporo czasu. I oczywiście, że interesuje się tym, czego moje dziecko się w niej nauczyło ale… i tak wszystkiego nie zapamięta. Są rzeczy ważne i mniej ważne. Bo tak serio, nawet jeśli byłeś piątkowym uczniem, czy jesteś mi w stanie dziś powiedzieć jak rozmnaża się pantofelek? I czy jakakolwiek jedynka albo dwója w szkole podstawowej miała wpływ na Twoje przyszłe życie? Staram się być dla mojego syna w nauce wsparciem, ale staram się go też ze wszystkiego nie wyręczać, bo na chwilę obecną to ja mam więcej obowiązków niż on i bardzo cenię sobie też mój czas. Za mnie też nikt roboty nie odwala, więc mogę pomóc, ale nigdy robić coś za kogoś. Chodzę do pracy i mam swoje zobowiązania. Moje dziecko chodzi do szkoły i też ma swoje zobowiązania. I każdy musi się ze swoich zobowiązań rozliczyć. Ja nie chcę go pilnować całe życie, przecież ten chłopak ma 11 lat i do pełnoletności nam niedaleko. Chciałabym, by był samodzielnym i odpowiedzialnym człowiekiem.

 

Wiem, że to bardzo trudne, ale samodzielności i odpowiedzialności dzieci nauczą się tylko poprzez popełnianie błędów i wyciąganie konsekwencji, ale jak mają się tego nauczyć, skoro na każdym kroku chcemy je kontrolować?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *