Kara. Każda matka wie, że nie zaleca się jej stosowania, ale każda z niej korzysta. I żeby było jasne – nie mówię tu o karaniu fizycznym, a o wyznaczaniu zakazów. Gdy nie pomagają nasze setki razy wypowiadane prośby, ani błagania, kara bywa naszą ostatnią deską ratunku. Czy to właściwa opcja? To zależy – zależy ile ma trwać. I czy za parę dni nie będziesz miała wrażenia, że karę to Ty nałożyłaś sama na siebie.
Jedną z najpopularniejszych kar jakie obecnie nakłada się na nasze zdigitalizowane pokolenie dzieci to zakaz grania na komórce, tablecie lub oglądania telewizji. Kiedy Twoje dziecko nie potrafi, a raczej NIE CHCE sprostać Twoim oczekiwaniom i zamiast współpracować totalnie ignoruje Twoje prośby, zaczynasz się denerwować. Bo ileż razy można powtarzać jedną i tę samą prośbę? Nieskończenie wiele razy, a i tak nie dociera! (ANEGDOTA: jeśli chcesz się przygotować na macierzyństwo, często mów do słupa!). Z każdym kolejnym niespełnionym błaganiem z Twojej strony narastają w Tobie emocje, negatywne emocje, a Ty czujesz frustrację, bo nie jesteś w stanie zapanować nad sytuacją. Aż w końcu nadchodzi FALA KULMINACYJNA – miarka się przebrała, dajesz upust Twojej złości – nie, nie bijesz dziecka, ale w gniewie dajesz mu zasłużoną karę. Tak bynajmniej wydaje Ci się w tym momencie, bo kieruje Tobą złość.
I padają zdania typu…
Masz zakaz oglądania telewizji przez następne 2 tygodnie!!! Kategorycznie!
Koniec z tabletem na najbliższy miesiąc!!! I nie pomogą żadne Twoje błagania!
Możesz sobie wybić z głowy, że w weekendy będziesz mógł grać na komórce!!! Masz szlaban na cały miesiąc!
A potem przychodzi rzeczywistość.
Ochłonęłaś już z emocji. Twoje dziecko ma zakazy i nawet się do nich stosuje. Jednak siłą rzeczy, zaczyna się nudzić. Co ma robić kiedy chce przez chwilę odpocząć? Nie wie, więc idzie do mamy i dręczy Cię tymi pytaniami. Twoje dziecko ma karę, ale jej skutki odczuwasz również Ty. Zaczynasz się zastanawiać – czy dwa tygodnie bez telewizji to odpowiednia kara za nieposłuszeństwo? Może przesadziłaś? W głębi ducha doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, ale nie będziesz miękka. Oj nie, co to to nie. Nie ma popuszczania. Jesteś jak twardy glina. Bez skrupułów.
Choć sama przed sobą już dawno się przyznałaś…
… przed dzieckiem nie wypada być mięczakiem. Znacie to? Myślę, że większość z nas ma właśnie taki tok myślenia. Nie popuścić. Ile razy rzuciłaś hasło, którego potem żałowałaś? Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, to idziemy do domu! I oczywiście, że dziecko raz jeszcze zrobiło to co mu zakazałaś,a skoro słowo się rzekło – opuszczasz imprezę, na której świetnie się bawiłaś, tylko dlatego, że nie chcesz stracić na wiarygodności! Ale…
My jako dorośli też czasami popełniamy błędy.
Tak. Popełniamy. Tylko, że w polskim społeczeństwie przyznanie się do błędu jest oznaką słabości. Iluż to polityków zachowało się w minionej, czy obecnej kadencji karygodnie – a ilu z nich przyznało się do winy? Ilu przyznało się do popełnienia błędu? No właśnie. A dla mnie to właśnie świadczy o wielkości człowieka, gdy potrafi przyznać się do porażki, do tego, że popełnił błąd i potrafi za niego przeprosić. Przeprosić i żyć dalej, bo nie ma ludzi idealnych i każdy z nas czasami sie potyka.
Chciałabym, żeby moje dzieci nie były jak większość polityków.
Chciałabym, żeby umiały przyznać się do błędu i tego je uczę. Kiedy już ochłonę i w głębi ducha wiem, że przesadziłam z tą karą i to grubo, rozmawiam i tłumaczę.
Słuchaj. Miałam dziś kiepski dzień. Dostałam w pracy bardzo ciężkie zadanie, które kosztowało mnie całe mnóstwo energii, a kiedy wróciłam do domu, Ty bardzo nieładnie się zachowałeś. Nie podobało mi się, że mimo moich kilku próśb, nie zrobiłeś tego, o co prosiłam. Dostałeś zakaz oglądania telewizji na 2 tygodnie, ale uważam, że to jest zbyt wysoko kara. Myślę, że powinniśmy skrócić ten zakaz do 1 tygodnia. Rozumiesz, dlaczego tak postąpiłam?
Czy jestem wtedy nie słowna?
Nie – uczę w ten sposób moje dziecko, że dorośli również popełniają błędy. I trzeba się do nich umieć przyznać. Z doświadczenia powiem Wam, że moje dziecko nie odbiera tego, jako bycia miękkim, czy niesłownym rodzicem. Raczej wykazuje zrozumienie i czasami samo przeprasza za swoje zachowanie, próbując mi wytłumaczyć, dlaczego w danym momencie zachowało się niepoprawnie.
Nie zawsze wszystko jest czarno-białe, życie i nasze emocje to cała paleta barw. Czasami warto spojrzeć na pewne aspekty naszego zachowania pod innym kątem. Nie musisz być twardym gliną, ani uległym mięczakiem – jest gdzieś jeszcze coś pośrodku. Zakończę ten wpis bardzo mądrymi słowami Tadeusza Hipolita Czyżowskiego:
Przyznawanie się do błędów nie poniża, jest aktem odwagi;
przeciwnie – postawa wykrętna jest przejawem tchórzostwa.